Poznajmy się bliżej – taka idea przyświecała nam, kiedy poprosiliśmy nauczycieli naszej szkoły o udzielenie społeczności szkolnej krótkiego wywiadu. Każdemu z nauczycieli zadaliśmy ten sam zestaw pytań.
Serdecznie dziękujemy tym wszystkim nauczycielom, którzy przyjęli nasze zaproszenie i wzięli udział w akcji dzieląc się z nami swoimi historiami.
Dziś prezentujemy pierwszy z wywiadów. Naszą bohaterką jest pani Teresa Adynowska – nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej pracująca z dziećmi w klasach I-III.
Zapraszamy do lektury!
Dlaczego została Pani nauczycielem?
T.A.: Odkąd pamiętam kochałam dzieci. Dzieci lgnęły do mnie, a ja do nich:)
Czego jako uczeń nie lubiła Pani w szkole?
T.A.: Nie lubiłam kiedy na zajęciach wf uczniowie sami wybierali kolegów i koleżanki do swoich drużyn. Bałam się, że zostanę wybrana na końcu.
Na pewno miała Pani swojego ulubionego nauczyciela. Za co Pani go ceniła?
T.A.: Moją ulubioną nauczycielką była pani Kasia. Ceniłam ją za entuzjazm, twórcze podejście do nauczanego przedmiotu, wymyślanie ciekawych sposobów nauczania, a przede wszystkich za serce, które dodawała do wszystkiego co z nami – uczniami- robiła.
O jakim zdarzeniu z życia nauczyciela chciałaby Pani nam opowiedzieć?
T.A.: Zaczynając pracę w szkole (pracowałam wtedy w gimnazjum) miałam zajęcia w świetlicy szkolnej. To były pierwsze dni mojej pracy. Byłam rozemocjonowana i przejęta. Pomogłam wtedy jednej uczennicy w zadaniu domowym z matematyki. W domu, kiedy emocje opadły, zorientowałam się, że wytłumaczyłam jej coś źle. Odszukałam ją następnego dnia i chciałam naprawić swój błąd. Dziewczynka powiedziała mi, że akurat miała kartkówkę z matematyki i liczyła tak, jak ją (błędnie) nauczyłam. A matematykę miała z… moim dyrektorem. Wiele kosztowało mnie to, aby pójść do niego i wytłumaczyć sytuację. Pamiętam, że pan dyrektor uśmiechnął się tylko. Myślę jednak, że tak naprawdę docenił to, że się przyznałam do błędu. Nigdy tego nie żałowałam.
Co w pracy nauczyciela jest Pani zdaniem najlepsze, a co najgorsze? Jednym słowem plusy i minusy bycia nauczycielem:
T.A.: Najgorsza i najtrudniejsza zarazem jest dla mnie konieczność oceniania uczniów. W klasach I – III na szczęście są oceny opisowe; cieszę się, że nie muszę wystawiać „cyferkowych ocen”. Trudne jest również dla mnie poczucie odpowiedzialności za bezpieczeństwo każdego ucznia. Wiem, że nie zawsze każdą sytuację można przewidzieć, zapanować nad wszystkim, a jako nauczyciel odpowiadam za wszystkie powierzone mi dzieci…
W swojej pracy lubię obserwować jak zmieniają się dzieci, które uczę. Jak dojrzewają, dorastają… Lubię też, kiedy wspólnie z uczniami odkrywamy w omawianym temacie coś nowego. Coś o czym ja, przygotowując się do lekcji, nie pomyślałam. Jednym słowem lubię, kiedy ja sama uczę się od moich uczniów.
Szkoła Pani marzeń to …
T.A.: Bardzo lubię szkołę w której pracuję. Gdybym miała czarodziejską różdżkę powiększyłabym trochę naszą placówkę. W szkolnictwie zlikwidowałabym też tzw. „papierolgię”, która niestety wkrada się obecnie w wiele dziedzin naszego życia.
Dziękujemy za wywiad.